sobota, 15 lutego 2014

1. "Chyba chciałabyś wiedzieć zbyt wiele."

Szłam pustą, ciemną ulicą. Nigdzie nie było widać żywej duszy. Wyciągnęłam z kieszeni papierosa, po czym odpaliłam go. Usiadłam na krawężniku i powoli wypuściłam dym z ust. Spojrzałam na ekran telefonu: była już 3:01. Nie miałam ochoty wracać jeszcze do domu, lecz nie miałam także gdzie iść. Mamy i tak nie było w domu, pewnie znowu gdzieś wyszła, świetnie się teraz bawiąc, nie myśląc kompletnie o tym, co się dzieje z jej jedynym dzieckiem. Ojciec wyjechał na delegację służbową, choć on również  wcale nie był lepszy. Moje usta ponownie dotknęły papierosa. Nienawidziłam tego smaku, jednak pozwalało mi się to uspokoić. Gdy już chciałam iść dalej i znaleźć jakiś klub, w którym mogłabym spędzić resztę nocy, usłyszałam za sobą kroki. Szybko wstałam, odwracając się za siebie. Ku moim oczom ukazały się trzy zakapturzone postacie, kierujące się w moją stronę. Jeden z nich trzymał w ręku pistolet. Czułam, jak serce podchodzi mi do gardła. Nie mogłam się ruszyć, byłam zbyt sparaliżowana. Postanowiłam jednak - jak zawsze - włożyć na twarz maskę i udawać odważną sukę bez uczuć. Powoli zbliżyłam się do - jak się okazało - trzech chłopaków w moim wieku, może ze 2, 3 lata starszych. Chłopak z pistoletem najwidoczniej dowodził ich grupką, ponieważ podszedł do mnie bliżej, a pozostali zostali w tyle. Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.
- Co taka ślicznotka robi tu o tej porze? - powiedział zachrypniętym, niezwykle seksownym głosem.
- Wydaje mi się, że to nie twój jebany interes. - odparłam pewna siebie, czego natychmiast pożałowałam. Chłopak uderzył mnie w twarz, po czym przystawił pistolet do głowy.
- Nie tym tonem, kochanie. - z jego twarzy zniknął już uśmiech, a zastąpiło go złowrogie spojrzenie. Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy, a mnie coraz bardziej zaczął ogarniać strach. Mimo to musiałam przyznać, że miał cholernie piękne, czekoladowe oczy. Widziałam w nich złość, nienawiść i takie jakieś iskierki, które dawały mi nadzieję, że może jednak nie zrobi mi krzywdy.
- Panowie, bierzcie ją do samochodu! - krzyknął do swoich towarzyszy, a ja zaczęłam się żegnać z myślą, że wyjdę z tego cała. O ile w ogóle wyjdę.
- Co kur... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ jeden z nich zakrył mi usta dłonią i mocno szarpnął, a chłopak z bronią ponownie przyłożył ją do mojej głowy.
- Oj skarbie, skarbie. Jeszcze nic nie zrozumiałaś? Na twoim miejscu nie odzywałbym się tyle. - zaśmiał się ponownie, po czym zajął miejsce kierowcy, a mnie brutalnie wepchnięto obok niego. Koledzy owego chłopaka chcieli wsiąść z tyłu, lecz on wykrzywił usta.
- Co wy robicie? Laska jest moja.
- Ale...
- Spierdalać mi stąd! - krzyknął zirytowany, a wystraszeni chłopcy natychmiast odeszli od samochodu. Pomyślałam, że może to lepiej, może uda mi się go jakoś przekonać, aby mnie wypuścił. Może jak dam mu pieniądze to się odczepi i zostawi mnie w spokoju..."Naiwna jesteś" odezwał się głos w mojej głowie. "Chyba bardzo dobrze wiesz, co on chce z tobą zrobić". "Kurwa" - przeklęłam pod nosem, po czym zapaliłam papierosa. Samochód natychmiast wypełnił się dymem. Chłopak spojrzał na mnie z kamienną twarzą.
- Coś nie pasuje? - syknęłam.
- Jakaś ty niegrzeczna - zaśmiał się, ściągając kaptur z głowy. W końcu mogłam w pełni zobaczyć jego twarz. Był niesamowicie przystojny, nie mogłam temu zaprzeczyć. Jego ciemne blond włosy były ułożone w artystyczny nieład, rysy twarzy dosłownie idealne, usta różowe, pełne, a oczy, jak już wspomniałam, piękne. "Cholera, niech robi ze mną, co tylko chce." - pomyślałam, za co zaraz skarciłam się w myślach. Nie zasługiwał na mnie. Z rozmyślań wyrwał mnie jego głupkowaty uśmieszek, którym ponownie mnie obdarzył, biorąc z mojej ręki papierosa i sam się nim zaciągając.
- Czy ty czasem nie pozwalasz sobie na zbyt wiele? - spytałam wkurzona. Nie dość, że ten dupek mnie praktycznie porwał, to jeszcze zabrał mi fajkę. On jednak zignorował moje pytanie, wypuszczając dym z ust wprost na moją twarz, po czym otworzył szybę i wyrzucił papierosa. Gdy już miałam na niego nawrzeszczeć, przeniósł na mnie swój wzrok.
- Taka piękna dziewczyna jak ty nie powinna niszczyć sobie zdrowia w ten sposób. - odparł spokojnie i przeniósł wzrok na drogę.
- Znam gorsze sposoby. - prychnęłam, odpalając kolejnego papierosa. Popatrzył na mnie zdziwiony. Tym razem to ja wypuściłam dym na jego twarz, triumfalnie się uśmiechając.
- Uparta jesteś - odparł, ściskając ręce na kierownicy. Prowadził szybko, lecz ostrożnie. Jego linia szczęki była napięta, a wzrok skupiony na drodze. Przez chwilę jechaliśmy w ciszy, dzięki czemu miałam okazję lepiej mu się przyglądnąć. Wyglądał naprawdę idealnie, jak ci chłopcy z filmów, na które lecą wszystkie dziewczyny w szkole, z tym, że tysiąc razy seksowniej. Nie mogłam wręcz uwierzyć, że ktoś taki jak on mnie porwał.
- Można wiedzieć, gdzie jedziemy? - spytałam, przerywając ciszę. Milczał. Postanowiłam spróbować inaczej.
- A mogę chociaż wiedzieć, z kim mam przyjemność? - uśmiechnęłam się kpiąco. Chłopak oblizał usta. Po chwili wahania odpowiedział.
- Justin, miło mi. - obdarzył mnie tym samym, ironicznym uśmiechem.
- Justin kto?
- Chyba chciałabyś wiedzieć zbyt wiele. - syknął, po czym dodał, już trochę łagodniej. - A ja z kim mam przyjemność?
- Chyba chciałbyś wiedzieć zbyt wiele. - zaśmiałam się, jednak jego twarz nie była tak uradowana, jak moja. Chłopak agresywnie zatrzymał samochód, a ja miałam wrażenie, jakby serce przestało mi bić. Byłam przerażona, lecz nie mogłam dać po sobie tego poznać.
- Słuchaj skarbie, jeśli sądzisz, że możesz sobie ze mną pogrywać - nachylił twarz niebezpiecznie blisko mojej - to grubo się mylisz. - warknął.
Rozejrzałam się dookoła. Znajdowaliśmy się na posesji jakiegoś domu. Był naprawdę ogromny. Już chciałam wysiąść z samochodu, przypuszczając, że miejsce to było celem naszej podróży, jednak przeniosłam wzrok na Justina i zobaczyłam, że nadal oczekuje mojej odpowiedzi. "Dupek" pomyślałam.
- Jestem Venice. - uśmiechnęłam się sztucznie, podając mu rękę.
- Świetnie, Venice. - zignorował mój gest. - Jesteśmy na miejscu.

 ___________________________
No i jest pierwszy rozdział...Jeśli przeczytaliście, to proszę, skomentujcie. Chciałabym wiedzieć, co o tym sądzicie. :)